Chociaż powstało wiele filmów biograficznych o św. Janie Pawle II, Figurant jest oryginalnym spojrzeniem na tego wielkiego papieża. Najnowsze dzieło Roberta Glińskiego jest znakomitym thrillerem psychologicznym z pięknymi czarno-białymi zdjęciami i świetną grą aktorów młodego pokolenia. Inspirowana faktami historia oficera SB, którego obsesją stało się zniszczenie krakowskiego kardynała, doskonale obrazuje, jak wielkim zagrożeniem przyszły papież był dla władzy ludowej.
Narodziny komunisty
Bohaterem Figuranta jest grany przez Mateusza Więcławka Bronek Budny. Kiedy ten młody mężczyzna zgłasza się do pracy w Służbie Bezpieczeństwa, zostaje przydzielony do słynnego Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który prowadził brutalną wojnę z Kościołem katolickim. Prowadzący rozmowę kwalifikacyjną oficer pyta go o stosunek do wiary. Po odklepaniu sloganów zaczerpniętych prosto z nudnych podręczników teorii marksistowskiej, że poprzez dawanie naiwnym masom fałszywe nadzieje o życiu pozagrobowym, Kościół hamując postęp klasy robotniczej, dodaje od siebie, że po wojnie trafił do sierocińca prowadzonego przez zakonnice, co skutecznie zniechęciło go do katolicyzmu.
Wypowiedź Budnego przypomina słynną wypowiedź ks. Józefa Tischnera, że nie zna nikogo, kto stracił wiary po lekturze Marksa, lecz zna wielu, którzy ją porzucili po rozmowie z własnym proboszczem. Zatem na początku bohater nie jest postacią jednoznaczną – można nawet utrzymywać, że poprzez jego traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa dał się zwieść komunizmowi.
Budnemu przydzielono zadanie śledzenia nowego biskupa pomocniczego krakowskiego, zaledwie 38-letniego Karola Wojtyłę. Szuka haków, żeby skompromitować go w oczach wiernych. Im więcej to zadanie absorbuje młodego oficera i staje się jego obsesją, tym bardziej zostaje ogarnięty nienawiścią. W większości ujęć Wojtyła jest widziany z odległości co najmniej kilkunastu metrów, poprzez obiektyw aparatu fotograficznego, z którym Budny prawie nigdy się nie rozstaje.
Pewien były ksiądz, który regularnie publikuje artykuły obrażające Jana Pawła II na łamach liberalno-lewicowych mediów, kiedyś zarzucił polskiemu papieżowi, że ma „mentalność wiejskiego proboszcza”. Abstrahując od skandalicznie obraźliwej wymowy tych słów dla mieszkańców wsi, czyli 40 procent populacji Polski, autor ten widocznie nie zna nauczania Karola Wojtyły. Tak samo Figurant obrazuje, jak bardzo krakowski biskup nie pasował do przekonania komunistów o tępych „klechach”, którzy sieją bezmyślny zabobon wśród ludu. Obserwowany przez Budnego Wojtyła głosi głębokie kazania o tym, że katolicyzm nie jest instytucją, tylko przede wszystkim osobistą relacją z Bogiem, czy że wiara pozbawiona wątpliwości tak naprawdę jest niewiarą.
Bronek Budny jest postacią fikcyjną, jednak Figuranta oparto na rzeczywistej wojnie, jaką SB prowadziła z przyszłym papieżem i szerzej, Kościołem. W filmie przedstawiono m.in. operację Triangolo, w której bezpieka bezskutecznie próbowała przekonać polskie społeczeństwo, że kard. Wojtyła miał nieślubne dziecko z Ireną Kinaszewską, sekretarką redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Ta prowokacja miała miejsce w 1983 roku, dwadzieścia lat później niż w Figurancie, tuż przed drugą pielgrzymką papieża do komunistycznej Polski. Tak jak w rzeczywistości w dziele Glińskiego Triangolo poniosło porażkę, jednak z trochę innych przyczyn. Ale ogólna historia nieustannych prób zdezawuowania Wojtyłę przez bezpiekę przedstawiono w przekonujący sposób.
Inny niż pozostałe filmy papieskie
Oprócz świetnych kreacji aktorskich Więcławka oraz grającej jego żonę Marianny Zydek wielkim atutem artystycznym Figuranta są piękne czarno-białe zdjęcia. Warto zastanowić się, czy taki zabieg Glińskiego miał znaczenie metaforyczne. Jednym z najbardziej znanych współczesnych filmów stosujących czarno-białe zdjęcia (z wyjątkiem pamiętnego czerwonego płaszczyka anonimowej dziewczynki, symbolu dzieci-ofiar Holokaustu) jest Lista Schindlera. Steven Spielberg później tłumaczył, że technika ta miała symbolizować moralnie czarno-biały świat koszmarów II wojny światowej. Ponadto na początku filmu, kiedy tytułowy bohater jest motywowany przede wszystkim zyskiem, jego ujęcia są ciemne, a wraz z jego przemianą stają się coraz bardziej jasne.
Być może zdjęcia w Figurancie oddają „szarość” rzeczywistości PRL-u. Jednak film w żaden sposób nie przedstawia tamtych czasów w sposób czarno-biały. Gliński jasno pokazuje widzom, że w tych paskudnych dekadach bycie przyzwoitym wymagało bohaterstwa. Figurant przedstawia paru księży, którzy donoszą na Wojtyłę. Rzeczywiście, krakowski kardynał był osaczony siecią co najmniej kilkunastu szpicli, także jako papież.
Gliński nie przedstawia ich jednak jako szwarccharaktery, lecz w pewnym sensie ofiary nieludzkiego ustroju. Pokazywane są okrutne, podstępne metody, jakimi SB pozyskiwała współpracowników. Pewien kapłan zostaje zwabiony do mieszkania młodej kobiety pod pretekstem udzielenia sakramentu spowiedzi jej umierającemu dziadkowi. Jest częstowany kompotem ze środkami paraliżującymi mięśnie, po czym dziewczyna rozbiera siebie i księdza. Ukryty Budny robi zdjęcia, by je później wykorzystać do szantażu potencjalnego współpracownika.
Takie przedstawienie problemu kolaboracji z bezpieką jest ważne szczególnie dla młodszego pokolenia, które miało przywilej wychować się w demokracji i polskim prosperity (co zresztą było możliwe dzięki niemałemu wkładowi samego Jana Pawła II). Jak napisał Aleksander Sołżenicyn w Jednym dniu Iwana Denisowicza, ten, któremu jest ciepło, nigdy nie zrozumie marznącego.
Nie oznacza to jednak, że film nie przedstawia kontrastu pomiędzy chrześcijańską etyką a obłudą komunistycznego ustroju. Jest mocna scena, kiedy esbecy czytają na głos dzieło filozoficzne Wojtyły Miłość i odpowiedzialność, głośno naśmiewając się z jej tez, że w relacjach miłosnych trzeba szanować godność i podmiotowość drugiej osoby. Drwiny esbeków przeplatają się z ujęciami przedstawiającymi Budnego wykorzystującego seksualnieswoją apatyczną żonę, która po traumie poronienia popada w coraz bardziej katatoniczny stan.
Największe zagrożenie dla sowieckiego „imperium zła”
John Lewis Gaddis, słynny historyk Yale University, napisał w swoim dziele Zimna wojna. Historia podzielonego świata, że kiedy Jan Paweł II ucałował ziemię na warszawskim lotnisku w 1979 roku, rozpoczął proces, którego pokłosiem był upadek Muru Berlińskiego. O wielkim wkładzie polskiego papieża w obalenie komunizmu w ZSRR i Europie Środkowo-Wschodniej przekonywali wszyscy najważniejsi uczestnicy tamtych wydarzeń: Gorbaczow, Reagan, Lech Wałęsa czy Vaclav Havel i Helmut Kohl.
Figurat pokazuje, dlaczego Wojtyła był tak śmiertelnym niebezpieczeństwem dla komunistów. Polski papież nie był twardym antykomunistycznym politykiem, sokołem na wzór Henry’ego Kissingera czy Ronalda Reagana. Wojtyła odważnie głosił miłość i ludzką godność każdej osoby, tymczasem marksizm-leninizm był ideologią pogardy.
Kiedy kard. Grzegorz Ryś został poinformowany przez ucznia liceum, że dla sporej części przedstawicieli jego pokolenia Jan Paweł II jest postacią z prymitywnych memów, metropolita łódzki odparł, że gdyby mieli solidną wiedzę o osiągnięciach tego człowieka, nigdy nie odważyliby się na tego rodzaju kpiny. Obecnie w dorosłość wchodzi pokolenie, dla którego polski papież jest postacią z podręczników historii i pomników, jak Tadeusz Kościuszko, Józef Piłsudski czy kard. Wyszyński. Przy tym kryzysie pamięci o Janie Pawle II wśród sporej części młodzieży, Figurant jest atrakcyjną, trzymającą w napięciu okazją dla nauczycieli, katechetów, animatorów czy rodziców, by przekazać wiedzę o znaczeniu tego pokojowego pogromcy komunistycznego jarzma.