Marzec 203 roku, Kartagina (współczesny Tunis). Do więzienia trafia 22 letnia kobieta, pochodząca z jednej z najbogatszych rodzin w mieście, z małym dzieckiem na rękach. Wraz ze swoimi towarzyszami jest oskarżona o straszliwą zbrodnię: wyznawanie chrześcijaństwa.
Przeczytaj najpierw fragment z Liturgii z dnia.
Św. Perpetua, bo to o niej mowa, w publicznym procesie zostaje skazana na śmierć, bowiem wyznaje – jestem chrześcijanką. 7 marca 203 roku ta młoda dziewczyna, wraz ze swoimi towarzyszami staje na arenie. Zaatakowana przez rozjuszoną krowę (płeć ofiary miała zgadzać się z płcią zwierzęcia), podnosi się z ziemi i jak gdyby zupełnie nie czuła bólu, poprawia swoją tunikę i spina ponownie włosy, bo „wyglądałoby, że rozpacza w czasie swojego triumfu”. Otrzymała łaskę męczeństwa, została do niej przygotowana już w czasie więzienia, gdy otrzymała wizje w których widziała siebie i swoich towarzyszy wchodzących do nieba po drabinie, pod którą stał smok, ale nie mógł im nic zrobić. W czasie tych wizji zrozumiała, że nie będzie walczyć ze zwierzęciem, ale z szatanem i że zwycięży.
Zanim jednak dochodzi do wykonania wyroku, jej ojciec, wpływowy i zamożny człowiek, chce ją przekonać, aby odwołała swoje wyznanie. Próbuje tego na różne sposoby: prosi ją, upada jej do nóg i całuje, grozi jej czy wręcz posuwa się do rękoczynów. Odwołuje się do miłości do rodziny, mówi: „Miej wzgląd na moją siwiznę, złóż ofiarę na pomyślność cesarzy”. Podczas jednej z takich prób przekonania córki, ona odpowiada pytaniem: – Ojcze, czy widzisz ten dzbanek? – Tak, widzę. – Odpowiada ojciec. – A czy możesz go nazwać inaczej, niż tym, czym jest w rzeczywistości? – Nie, nie mogę – odpowiada zdziwiony ojciec. – Tak samo nie mogę nazwać inaczej siebie, niż tym, kim jestem faktycznie, a więc chrześcijanką.
Co to znaczy być chrześcijaninem? Czym charakteryzuje się chrześcijańska tożsamość? Do zadania sobie tego pytania inspirują nas dzisiaj słowa Chrystusa, w których wyznacza On dwie zasady chrześcijańskiej tożsamości:
Po pierwsze – właściwa hierarchia. Chrześcijanin całkowicie opowiada się za Jezusem. Kategorycznie, w każdej sytuacji. Nikt i nic nie może nam Jezusa przesłonić. I tutaj padają słowa, które mogą dziwić. Mam nienawidzić siebie i swoich bliskich? To sformułowanie wynika z ograniczeń języka hebrajskiego, w którym mówił Jezus. Nie ma w nim stopniowania uczuć. Przeciwieństwem do „kochać” jest właśnie „nienawidzić”. Zatem nikogo i niczego nie powinniśmy kochać bardziej niż Jezusa. I to właśnie pokazuje nam św. Perpetua, która mimo wielu próśb i gróźb ze strony swojego ojca, wyżej stawia Jezusa niż miłość do rodziny i pragnienie życia. Dzisiaj na szczęście nikt nie żąda od nas takiego świadectwa. Ale domagają się go różne momenty naszego życia – w domu, w szkole, w pracy. Nie można być letnim chrześcijaninem, takim na pół gwizdka. Albo jest się uczniem Jezusa, albo nie.
Drugą zasadą jest potrzeba dźwigania krzyża. I ktoś mógłby powiedzieć: „Ojej, znów będzie o tym cierpieniu”. Ale pojęcie krzyża jest tutaj dużo szersze i dotyczy naszego powołania. Każdy z nas ma jakieś naturalne zdolności. Bóg obdarza nas powołaniem i udziela określonych darów, byśmy to powołanie mogli zrealizować. Święta Perpetua została powołana do męczeństwa i to powołanie dzięki Bożej łasce wypełniła. W Kościele jest jednak wiele dróg powołania: życie małżeńskie, zakonne, kontemplacyjne, misyjne i wiele, wiele innych. Trzeba zajrzeć bardzo głęboko w siebie, w swoje wnętrze by zobaczyć, do jakich zadań uzdalnia mnie Bóg.
Papież Franciszek w jednym ze swoich kazań u św. Marty podjął kiedyś temat chrześcijańskiej tożsamości. I sformułował ją w ten sposób:
- chrześcijanin to ktoś, kto jest wybrany. Jesteś wybrany. Nie jesteśmy bezimiennym tłumem, masą ludzi. Jezus do każdego z nas przyszedł i powiedział „pójdź za mną” – dlatego tu jesteśmy.
- chrześcijanie należą do wspólnoty. Czy ja czuję się częścią wspólnoty? Nie idę przez swoje życie sam. Mam wokół siebie innych ludzi o tym samym systemie wartości, o tym samym celu. Tak jak kibice na stadionie. Jesteśmy kibicami Zwycięzcy – Jezusa.
- chrześcijanin to człowiek, który doświadczył przebaczenia. Czy czuję, że Jezus przebaczył mi moje grzechy i to, co wynika z moich słabości? Z miłości do mnie, obmył mnie Krwią swojego męczeństwa.
- chrześcijanie dążą do pełni, do spotkania z Chrystusem. Nie mogę zatrzymać się i powiedzieć: „Jestem już na szczycie rozwoju duchowego, nic więcej nie potrzebuję”. Nasze życie to droga, której celem jest pełne zjednoczenie z Chrystusem.
Więcej:
Przeczytaj opis męczeństwa św. Perpetui i Felicyty.
Przeczytaj kazanie papieża Franciszka z 13 października 2016 roku wygłoszonego w domu św. Marty